Krem zawiera extrakty między innymi z soi i arniki, które mają zwiększyć produkcję kolagenu i ilość lipidów w skórze , zmniejszyć opuchliznę , wygładzić i rozjaśnić skórę wokół oczu i ust.
Data przydatności 9 miesięcy po otwarciu.
Produkt dostałam w opakowaniu przypominającym miniaturkę balsamu lub szamponu. 25 ml
Tymczasem oryginalne opakowanie kremu wygląda tak :
Nie biorąc pod uwagę różnicy w opakowaniach jest to produkt pełnowymiarowy wart ok 140 zł.
Bardzo się ucieszyłam że dostałam wersję pudełka z tym kremem ale też zdziwiłam że opakowanie tak różni się od tego które jest sprzedawane w sklepach poza granicami Polski.
Konsystencja przypomina gęściejsze mleczko do twarzy .
Zapach jak dla mnie niezbyt przyjemny, taki : ogórek z serkiem po terminie.
Stosowałam go przez 4 dni rano i wieczorem w niewielkiej ilości na okolice oczu i ust.
Na 5 dzień rano miałam oczy czerwone jak u królika i wyglądałam jakby nie spała już 3 dni.
Dodatkowo łzawiły i piekły. Natychmiast przerwałam stosowanie kremu i po 1,5 dnia oczy i ich okolica wyglądały "normalnie".
Zauważyłam za to że skóra wokół ust jak i sam ich kontur jest jakby bardziej nawilżona i pełniejsza.
Może to tylko złudzenie ale w tej okolicy krem spustoszenia nie zrobił , wręcz przeciwnie.
dziś to już dwa tygodnie jak stosuję krem tylko na okolice i kontur ust i jestem bardzo zadowolona z efektu.
Mam bardzo mieszane uczucia co do jego używania i podejrzenie że jest już na granicy daty przydatności o użycia. Trudno jest tez znaleźć informację i opinie na temat tego kremu.
Może miał już ktoś okazję go przetestować?
